wtorek, 17 sierpnia 2010

Rozdział 14 .

- Hej- powiedziałam cicho, otwierając powoli zaspane powieki. Widziałam wpatrzoną we mnie twarz Łukasza. Czułam się dziwnie, patrzył na mnie takim wzrokiem, że dreszcze przebiegły mi po plecach. Ciekawe jak długo już nie śpi.

- Dzieńdobry- ucałował mnie na powitanie- wyspana?

- Taak, nawet bardzo.- uśmiechnęłam się- dawno wstałeś?

- Nie- dotknął dłonią mojej twarzy- Wiesz że jesteś piękna?

- Przestań proszę cię jestem zapewne rozczochrana jak czarownica.- powiedziałam z rozbawieniem.

- Nie, wyglądasz cudownie- pocałował mnie w czoło, potem w nos, i wkońcu nasze usta spotkały się i złączyły w długim pocałunku. Czułam, że chce z nim być, tu i teraz, że chce żeby to się stało. Wkońcu powiedziałam odrywając na chwile swoje usta od jego:

- Chce z tobą być, chce tak na prawde.

- Ja też chce ale nie mogę cię do niczego zmuszać, dlatego jeśli nie jesteś gotowa to powiedz…

- Cii.

Potem wszystko potoczyło się już swoimi torami. Było wspaniale. Był delikatny, czuły, był mój. Zdałam sobie sprawe, że tak na prawde to nie wyobrażam sobie już życia bez niego. Chciałabym z nim zamieszkać, budzić się przy nim każdego ranka, i zasypiać co wieczór. Razem z nim sprzątać, robić zakupy, jeść. Wiem, że to nie możliwe, nie teraz ale chciałabym zamieszkać kiedyś razem z nim.

O szesnastej musieliśmy wyjeżdżać z Krakowa, choć bardzo tego nie chciałam. Ale obiecaliśmy sobie , że wybierzemy się jeszcze gdzieś razem. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w małym przydrożnym zajeżdzie żeby coś zjeść, Zamówiliśmy pizze, i usiedliśmy przy stoliku na tarasie.

- Nawet nie wiesz jak nie chce wracać- powiedziałam patrząc gdzieś w dal ogrodu otaczającego zajazd.

- Myślisz, że ja nie chciałbym zostać- powiedział obejmując moją dłoń- ale obiecuje ci że wyrwiemy się jeszcze gdzieś zobaczysz.

- Wkurza mnie to że nie możemy ze sobą normalnie być, źe musimy się ukrywać, udawać.

- Kochanie jeszcze trochę, już nie długo obiecuje- podszedł do mnie i pocałował mnie. Jednak przerwał nam jego telefon.- Holera dlaczego on zawsze dzwoni w nieodpowiednim momencie- wyciągnął komórkę z kieszeni.

- To Monika- powiedział z kamienną twarzą- lepiej odbiorę okey?

- Jasne- powiedziałam bez przekonania.

Odszedł na bok, i rozmawiał z nią przez jakiś kwadrans. A ja siedziałam tam jak głupia i zachodziłam w głowe czego ona może chcieć. W końcu Łukasz wrócił.

- Długo rozmawialiście- powiedziałam z niechęcią sięgając po kęs pizzy.

- Tak, wiem- usiadł i zaczął jeść- Monika wraca w przyszłym tygodniu.

Skamieniałam.

- Jak to? Już?- zaczęłam zasypywać go pytaniami.

- Tak podobno ma mi coś ważnego do powiedzenia, ale nie mam pojęcia o co może jej chodzić.- powiedział,

- Może chce ślubu? Wróci powie, że to odpowiedni czas, zaczniecie planować…- ciągłam ze łzami w oczach.

- Hej, hej mała- podszedł do mnie i przykucnął przy moim krześle- Posłuchaj nie ożenie się z nią. Kocham Ciebie. Obiecałem ci, że rozstane się z nią gdy tylko wróci? Tak?- spytał.

- Tak, ale…

- I tak będzie. To, że wraca szybciej to plus dla nas, szybciej będziemy mogli skończyć z tymi tajemnicami.- mówiąc to patrzył mi prosto w oczy. I w to właśnie w tych jego oczach widziałam że mówi prawde, że na prawde mnie kocha.

- Przytul mnie- powiedziałam, a on otulił mnie swoimi ramionami.

- Oj mała, mała. Będzie dobrze zobaczysz. Wróci, wytłumacze jej, wszystko jakoś się ułoży. – podniósł mój podbródek do góry.- a teraz jedźmy już co?

- Dobrze- odpowiedziałam, i potulnie poszłam za nim. Dojeżdżaliśmy już gdy zadzwoniła Agnieszka.

- Patrycja przepraszam cię, ale popsuł nam się samochód i wrócimy dopiero późnym wieczorem, więc rozumiesz ty też musisz póżno wrócić bo inaczej może się wszystko wydać- słyszałam przez słuchawke jej zdenerwowanie.

- Nie no przestań. My już co prawda prawie jesteśmy na miejscu, no ale to najwyżej pójde do jakiejś knajpki albo klubu i tam poczekam aż wy wrócicie- opowiedziałam mój plan.

- Naprawde?- spytała.

- Naprawde, nic się nie stało. Wróćcie szczęśliwie i o nic się nie martwcie, tylko poinformujcie mnie o której wrócicie.

- Okey. Do zobaczenia kochana- powiedziała Aga i rozłączyła się.

- Stało się coś?- spytał Łukasz.

- Agnieszce i Michałowi popsuł się samochód i wrócą wieczorem dopiero, czyli ja też muszę dopiero wtedy pojawić się w domu. – opowiedziałam mu całą historie.- pójde posiedzieć do jakiejś knajpki albo restauracji i jakoś dotrwam do wieczora.

- Nie, mam lepszy pomysł. Pojedźmy do mnie, a potem podrzuce cię tutaj.- powiedział.

- Wiesz że pierwszy raz mnie do siebie zapraszasz- powiedziałam z uśmiechem.

- Wiem, i wiem, że to trochę za późno ale wcześniej nie było jakoś okazji. A tak na prawde to jestem głodny i potrzebuje kogoś kto ugotuje mi pyszną kolacje, no i wypadło na ciebie.- parsknął śmiechem.

- Wiesz co, to ja nie wiem czy chce cię jednak odwiedzać- powiedziałam z udawaną złością.

- No żartuje, będzie mi bardzo miło jeśli spędzisz jeszcze te kilka godzin ze mną. A pyzatym i tak nie potrafisz się na mnie gniewać- powiedział i przechylając się do mnie dał mi buziaka.

- Ej- odsunęłam ręką jego głowę- patrz na drogę lepiej- uśmiechnęłam się.



Hej! wróciłam wcześniej więc dodaje kolejny rozdział. Jeśli mi się uda to późnym wieczorem będzie też następny .;) Cieszy mnie bardzo że mam już 7 obserwatorów, to na prawde daje mi nadzieje na to, że komuś podoba się to co piszę ; DD Buziakii ;****

5 komentarzy:

  1. Świetnie:))
    Chce następny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!
    Dodaj jak najszybciej ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też czekam na koleejny!
    buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny :)
    zapraszam do mnie
    http://13myworld.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. super ^^ pisz dalej ^^

    OdpowiedzUsuń